W konkursie na najcięższy okaz wygrała „Anastazja” licząca 746,5 kg. Licznie zgromadzeni mieszkańcy przyglądali się też ustanawianiu kolejnego Rekordu Polski.
Ważenie dyniowych gigantów tradycyjne rozpoczęło Bania Fest w sercu Opolszczyzny. Do naszego powiatu przyjechali w tym roku hodowcy z całej Polski. - To świetna impreza, w której co roku uczestniczymy, nawet jeżeli nie startujemy w konkursie - mówił Dominik Kędziak rekordzista sprzed roku, który tym razem nie wziął udziału w rywalizacji. Wszystko dlatego, że niemal na ostatniej prostej okaz przygotowywany do konkursu pękł. - Była szansa na przekroczenie magicznej granicy 1000 kilogramów, ale niestety będzie trzeba z tym poczekać kolejne 12 miesięcy - tłumaczył. Brązowy medalista ubiegłorocznych Mistrzostw Europy z zaciekawieniem przyglądał się, czy jego rekord ustanowiony Matyldą, a wynoszący 839 kilogramów jest do pobicia. Od początku było wiadomo, że walka rozstrzygnie się między dwoma okazami - Anastazją i Hedwigą. Wygrała ta pierwsza, licząc 746,5 kilograma i chociaż sporo zabrakło do najlepszego wyniku w historii, to jednak właściciel dyni Mateusz Dąbrowski z Zarzecza (woj. podkarpackie) miał powody do zadowolenia. - Ten krzak dyni początkowo chorował - przyznaje. - Chciałem go wyciąć, ale za namową żony, go zostawiłem. Jak widać, to była dobra decyzja. Nie była to jedyna kategoria, w której triumfował Pan Mateusz, bo stanął też na najwyższym stopniu podium w kategorii na najcięższego pomidora. Oprócz tego nagrody wręczono startującym w konkursie na najcięższy okaz cukinii oraz najdłuższy ogórek.
Wracając jednak do dynia - można powiedzieć, że ta królowała pod różnymi postaciami. Panie ze Związku Śląskich Kobiet Wiejskich znów stanęły na wysokości zadania, a przyrządzone przez nich przysmaki rozbudzały smakowe zmysły mieszkańców powiatu. W tym roku gościnnie stół zaprezentowali też Kaszubi. - Mimo, że dzieli nas sporo kilometrów, to mamy wiele podobieństw, również tych kulinarnych podkreślali. - Nie oznacza to wcale jednak, że jedni dla drugich nie mogą stanowić inspiracji, bo tych na pewno nie brakuje- mówiła pani Maria Żmija-Glombik, która degustowała przysmaki przywiezione z powiatu bytowskiego.
Inspiracją dla wielu mieszkańców mogły być też potrawy przygotowane do konkursu na najlepszy dyniowy przysmak. W finale zmierzyło się 10 uczestników. Każdy miał za zadanie zaprezentować przysmak, którego motywem przewodnim będzie oczywiście dynia. Jury miało niełatwe zadanie, bo każda z propozycji zdecydowanie różniła się od pozostałych. Był tort, likier, spaghetti, czy bułeczki, ale najlepszy okazał się dyniowy ketchup.
O ile dania przygotowane w konkursie spróbować okazję mieli nieliczni, o tyle przygotowywane przez powiat leczo spróbowało ponad 1500 osób! Tyle porcji udało się przygotować z 413 litrów ugotowanego dania. Powiat krapkowicki ustanowił czwarty - po zupie, dżemie i risotto - Rekord Polski. - Jest pyszne- krzyknęła po chwili pierwsza osoba, która spróbowała potrawy. Tym samym wynik nabrał mocy prawnej, bo w przygotowanym daniu nie chodzi tylko o ilość, ale też jakość. - Przyjechaliśmy tutaj z Krakowa, bardzo nam się podoba, a leczo jest pyszne - przyznał jeden z uczestników. Gości spoza regionu przybyło do nas sporo, a powiat pobił jeszcze jeden rekord - niepisany - dotyczący frekwencji.
Kiedy wszyscy byli już najedzeni, rozpoczęła się część artystyczna. Gang Bawarii w rytmach reggae rozruszał publiczność i chociaż zespół miał okazję występować na największym w Polsce festiwalu tej muzyki w Ostródzie, to tak licznie zgromadzonej publiczności w sercu Opolszczyzny dał się poznać chyba po raz pierwszy. Co najważniejsze, dał się poznać z najlepszej strony, a widok kołyszących się w rytm granych piosenek ludzi w różnym wieku, zostanie w ich pamięci zapewne na długo. Warto dodać, że skład zespołu stanowią mieszkańcy powiatu krapkowickiego.
Gwiazdą wieczoru tegorocznego Festiwalu Dyni była autorka książek, aktorka, ale przede wszystkim artystka kabaretowa Katarzyna Pakosińska. Zabawa była przednia, a była członkini Kabaretu Moralnego Niepokoju tańczyła, śpiewała i żartowała. Jej występ rozbawił publiczność do łez, a najbardziej rozpoznawalny w Polsce śmiech jeszcze potęgował doznania.
Przy okazji wydarzenia wolontariusze zbierali pieniądze dla Magdaleny Kuc i Wiktora Kotowicza. Po raz kolejny udowodniliśmy, że wspólna zabawa to jedno, ale ważne jest też wspólne działanie na rzecz tych, którzy tego potrzebują!